Quantcast
Channel: Handmade by Ranya
Viewing all 140 articles
Browse latest View live

Sukulenty z foamiranu

$
0
0
Czołem Kochani!

Witam na pokładzie nowe obserwatorki - miło, że zechciałyście do mnie zajrzeć i pozostać.
Widzę, że posty foamiranowe wzbudzają ogromne zainteresowanie, co mnie bardzo cieszy, bo jak już wspomniałam bardzo polubiłam ten materiał.

Dzisiaj chcę Wam pokazać coś co wykombinowałam prawie sama. Prawie,bo zobaczyłam u Liny na FB kamienne róże i to od niej wiem jak zrobić, żeby liście były grube, a tym samym wyglądały naturalniej. Liście są sklejone, ot cała tajemnica :-). 

Przejrzałam w internecie jak wygląda eszeweria, zwana kamienną różą. Okazało się, że jest całe mnóstwo odmian, które różnią się i wybarwieniem i kształtem liści i wielkością...
Poczułam, że mogę je zrobić po swojemu :-).
Liście cięłam bez szablonu. Pomalowałam je pastelami suchymi przy użyciu chusteczki nawilżanej (nie rozcierałam, tylko dociskałam), a na końcu użyłam rozcieńczonej farby akrylowej, żeby zrobić coś w rodzaju plamek.

Doniczkę wypełniłam gąbką, taką jakiej używam do moich pudełeczek. Ponieważ z czasem ta kompozycja może wyglądać inaczej (w końcu ta była pierwszą próbą), to postanowiłam nie przytwierdzać roślinek na stałe, tylko dołożyłam im drucik florystyczny.
Gąbka wygląda jak najprawdziwsza ziemia,a na wierzch położyłam trochę keramzytu.

Pewnie można by co nieco poprawić, ale i tak mi się podoba. Potraktuję to również jako zestaw testowy. Podobno foamiran jest odporny na warunki atmosferyczne. Nie boi się deszczu, błota czy słońca. Ano zobaczymy. Przez kilka miesięcy będzie stał na balkonie, a że balkon mam bardzo słoneczny, to sama jestem bardzo ciekawa czy np. foamiran nie zblaknie, nie odkształci się... 

Sukulenty są z zimnego foamiranu, a trawiasta roślinka z ciepłego.
W poprzednim poście wyjaśniłam różnicę pomiędzy nimi.



******

Czas najwyższy pokazać moje roślinki. Jak zwykle u mnie, dużo zdjęć, bo nie mogłam się zdecydować :-)








Jeśli macie jakieś pytania, to nie krępujcie się, pytajcie.


******

Zupełnie niespodziewanie nawet dla mnie samej siedzę i działam w nowej technice... która ogromnie mi się podoba... 
Pewnie powiecie, że oszalałam, ale podobnie jak w przypadku techniki pergaminowej, to było silniejsze ode mnie. Nawiasem  mówiąc, w pergaminkach działam nadal, bo je bardzo polubiłam i mam zamiar jeszcze się mocno podszkolić.
Już niebawem opowiem Wam o tym moim nowym szaleństwie. 
Poznawanie kolejnych technik bardzo mi pomaga, cieszę się gdy mogę wykorzystać zdobytą wiedzę i połączyć kilka technik w jednej pracy.
Gdyby tak jeszcze nauczyć się tej nieszczęsnej papierowej wikliny... :-)


******
Znowu się rozpisałam... cóż, taka moja uroda ;-)

Pozdrawiam wszystkim ciepło i dużo słoneczka życzę.

W krainę Wikingów - wyprawa pierwsza

$
0
0
Czołem Kochani!

Dziękuję za wszystkie komentarze pod ostatnim postem. Tak, to prawda, sukulenty są z foamiranu, nie są prawdziwymi roślinkami :-). Nie sądziłam, że piankowe kwiaty tak mnie wciągną, ale gdy widzi się na żywo efekt swojej pracy, to chce się więcej i więcej - człowiek zaczyna kombinować a jak zrobić inne kwiaty, jak je pomalować, a czego lepiej użyć... i to już nie jest tylko powielanie tego co się można nauczyć na warsztatach lecz kreatywne myślenie i tworzenie :-)

******
Wspomniałam, że siedzę również nad inną nową techniką. Tak, Aniu, jako jedyna wiedziałaś co to jest :-)

Jest bardzo prawdopodobne, że Mieszko I był Wikingiem. Idąc tym tropem stwierdzam, że w mojej krwi błąkała się jakaś kropla z zimnej północy i bardzo się ożywiła gdy zobaczyła Viking Knit :-)

Kto nie słyszał jeszcze, to zapraszam na stronę Ani i Huberta, którzy przygotowali fantastyczne tutoriale na temat tej techniki.
Przy pierwszym tutorialu, wyraziłam swą obawę, że nie wiem czy kiedykolwiek porwę się na tę technikę, następnego dnia już mnie swędziały paluchy, a w mojej głowie pojawiły się znane już głosy "spróbuj... spróbuj...". Ponieważ wolę chodzić jednak wyspana i ze spokojną głową, to spróbowałam...

******
Moje pierwsze rządki wyglądały jakoś krzywo, zrobiłam raptem kilka centymetrów i zdjęłam, by się upewnić czy wspomniana magia działa - czyli, że mam się nie przejmować nierównościami i po przeciągnięciu wszystko ładnie się wyrówna. I MAGIA ZADZIAŁAŁA!
Uspokojona zabrałam się za kolejną plecionkę (już wyglądała o niebo lepiej), a potem za kolejną. Tych dzisiaj nie pokażę, tylko dlatego że nie są wykończone.

Zaprezentuję prostą bransoletkę zrobioną podwójnym splotem z posrebrzanego drutu 0,5 mm, wykończoną ulubionymi nakładkami i zapięciem toggle.
Jestem bardzo zadowolona z tej pracy - robiło się szybko, przyjemnie, a w efekcie mam biżuterię w stylu jakim lubię.
I na pewno ciąg dalszy będzie!








A przy okazji poskładałam kolczyki - kaboszon to jadeit bordowy.



******
Moje spostrzeżenia po pierwszych próbach?
Na początek dobrze mieć dłuższy klucz imbusowy (ja mam ok. 13 cm) i o średnicy ok. 10 mm. Im większa wprawa tym mniejsze wymagania do "bazy" do wyplatania ;-)
Drut drutowi nierówny, i całe szczęście, że drucików u mnie pod dostatkiem. Nie polecam tych kolorowych, bo już podczas przeplatania widać jak się zdziera powłoka.  

Technika może się spodobać wszystkim, co lubią machać igłą - przeplatając drut czułam się jak przy ręcznym szyciu ;-)
Robi się szybko.
Przeciąganie przez otwory jest fascynujące - coś co jest takie sobie nagle staje się piękne :-)
Największym problemem może być brak przeciągadła, co skutecznie może zniechęcić by podjąć się jakiejkolwiek próby, ale jak się ma kogoś kto potrafi nam wywiercić otwory w jakiejś deseczce to niech wywierci :-)... oczywiście kupić też można...

Chyba mnie jeszcze czeka zgłębienie tajemnicy oksydowania...

******
Dziękuję za Waszą obecność i wszystkie komentarze, tak budujące i zachęcające do dalszej pracy.
Serdecznie pozdrawiam :-)


Inspirujące sprzątanie

$
0
0
Czołem Kochani!

Przyznam szczerze, wcale nie zamierzałam robić kartek.
Tym bardziej, że tworzenie kartek świątecznych jakoś mnie nie przekonuje - dziwnie się czułam z motywami śniegu i jajek w kwietniu... 
Ale...
W sobotę zakasałam rękawy i postanowiłam zrobić porządek w moich zbiorach wszelkiego rodzaju przydasi. Żeby zrobić dla nich miejsce, najpierw poprzenosiłam książki, potem filmy DVD i płyty CD ;-). Moje regały są chyba z gumy...

I tak jakoś mój wzrok padł na przygotowane wcześniej dwa papiery z serwetek z motywem zimowym. Grzechem byłoby nie wykorzystać, skoro Ania w kwietniowym zadaniu jako jeden z punktów napisała ZIMA!

Zacznę od banerka:


Oto pierwsza karteczka delikatnie ozdobiona scrapkami, stempelkiem i posypana anielskim pyłem:


Druga równie oszczędna w dodatki:



Skoro były już dwie zimowe, to trzeba było pomyśleć o drugim i trzecim punkcie zabawy. Nie wszystkim leżały wytyczne, ale mnie akurat całkiem się spodobały, więc postanowiłam się zmobilizować.

Zatem powstała karteczka okolicznościowa. 

Zielony karton ozdobiłam przy użyciu szablonu farbą strukturalną częściowo w odcieniu żółci, a częściowo zieleni.  Kwiat zrobiłam z foamiranu, przykleiłam napis i element scrapkowy i gotowe!


A na koniec prezentacja kartki wielkanocnej.

Te malutkie białe kwiatki są również z foamiranu, wycięte przy pomocy dziurkacza, duży żółty kwiatek od Wiki. Trochę wiórków flower soft, obrazek 3D i białe kwiatki z papieru czerpanego.
 Stempelek znajdziecie tutaj.



 
To jeszcze kolażyk na koniec:


Nie wiem jak, ale się udało ;-)
A czy będzie ciąg dalszy kartkowania w zabawach to się okaże...

 
Dziękuję Kochani za wszystkie komentarze.
Serdecznie pozdrawiam!


W krainę Wikingów - wyprawa druga z Wikingiem w koralikach...

$
0
0
Czołem Kochani!
Witam serdecznie w moich skromnych progach nowe obserwatorki - rozgośćcie się i czujcie jak u siebie w domu :-).
Moje Drogie, jestem bardzo zaskoczona Waszym odzewem w temacie ostatniego posta - jak to możliwe, że większości podobają się zimowe klimaty gdy wiosna za oknem?!
Dla tych miłych komentarzy warto było się zmobilizować i posprzątać ;-)
******
Dzisiaj będzie powrót do Krainy Wikingów, czyli do techniki viking knit.

Zanim pokażę co zrobiłam, chciałam dodać parę uwag do moich poprzednich spostrzeżeń.
Piszę o tym, ponieważ ta technika nie jest (jeszcze) zbyt popularna i mimo czytelnych tutoriali nie wszystko może się wydawać oczywiste. Sama się złapałam na tym, że jak nie będę robić bieżących zapisków podczas pracy, to nie osiągnę zamierzonego celu ;-).
Mam nadzieję, że z czasem na blogu Ani i Huberta powstanie baza wiedzy i łatwo będzie znaleźć odpowiedź na wszelkie wątpliwości.
Kto nie jest zainteresowany moimi wywodami może przejść od razu do zdjęć :-)
  ******

Napisałam poprzednio, że drut drutowi nie równy i nie polecam kolorowych, bo może się zdzierać powłoka już przy wyplataniu.
Mimo to, ponownie spróbowałam użyć drutu miedzianego czerwonego, tym razem o grubości 0,3 mm i lepszej jakości.
Pomyślałam, że skoro drut jest tak cienki to użyję również cieńszej bazy, czyli 8 mm (klucz imbusowy).
Robiłam splotem pojedynczym. Plecionka wychodziła pięknie równo, a przeciąganie miękkiego drutu nie stanowiło żadnego problemu.
Gotowa plecionka była na tyle elastyczna, że śmiało można ją było naciągnąć również w palcach, ale oczywiście użyłam przeciągadła.
Plecionka wyglądała ślicznie, powłoka była w całości (bo tym razem to nie był chiński drut!). Jednak uznałam, że jest za miękka... mocniejsze dociśnięcie powodowałoby odkształcenie. Postanowiłam poeksperymentować dalej i ją spłaszczyłam. Najpierw delikatnie w palcach, a potem użyłam młoteczka jubilerskiego.
To jest dobry pomysł na przyszłość, ale... przy dołączaniu drutu trzeba pamiętać żeby jednak nie obcinać za bardzo łączenia, a przy spłaszczaniu młoteczkiem lekko naciągać.
Generalnie drucik 0,3 mm dobrze się sprawdzi przy splocie podwójnym i potrójnym.

Czy coś z tego będzie to się okaże, a na razie wygląda tak:

******
A teraz moja właściwa prezentacja ze szczegółami technicznymi.
Bransoletka wykonana jak poprzednio splotem podwójnym.
Drut 0,4 mm posrebrzany (jasny)
Baza  - Klucz imbusowy 10 mm
Długość plecionki przed przeciągnięciem ok. 9 cm,
po przeciągnięciu 17 cm.

Nieoczekiwanie, nawet dla samej siebie, wpadłam na pomysł, że tym razem ubiorę Wikinga w koraliki :-)

Zrobiłam tulejkę ściegiem peyote parzystym - koraliki Toho w rozmiarze 11/0 i przyszyłam tzw. czapeczki (nakładki) , które wyglądają jak kwiatuszki.
I powstał dość ciekawy przykład połączenia dwóch bardzo różnych technik.

Całość pięknie się błyszczy zarówno w słońcu jak i przy sztucznym świetle. 






I zdjęcie dwóch bransolet razem. Zauważcie, że jest różnica w kolorze.
Ta poprzednia bransoleta jest zrobiona z miedzianego drutu Beadsmith 0,5 mm w kolorze Brushed Silver.



******
Dla ciekawych jak się plecie druciki polecam zajrzeć TUTAJ i TUTAJ - tam dowiecie się wszystkiego o tej technice!

A peyote parzysty tylko tak strasznie brzmi, a jest równie prosty :-)

******
Kolejna wyprawa już niebawem - tym razem udam się w poszukiwaniu szlachetnego Wikinga ;-)
Serdecznie wszystkich pozdrawiam :-)

A podobno takie zdrowe...

$
0
0
Czołem Kochani!
Buraczki podobno są bardzo zdrowe. Do tej pory też tak myślałam, byłam wręcz o tym przekonana!
Niestety, wyszły mi bokiem i nie mogę na nie patrzeć - krótko mówiąc, cholery niestrawne jakieś były!
Ile ja się namęczyłam, żeby przygotować coś na kolejną edycję zabawy w Cykliczne Kolorki!
Pewnie, że nikt mnie nie zmuszał, nie przykładał lufy, ani nie gonił z kijem, ale to ja sama postawiłam sobie za punkt honoru nie odpuszczać CK za nic!
******
To jedziemy po kolei, czyli najpierw banerek:

 
Dobrze, że mi się przypomniało, że medaliony jakoś same się bronią, więc wyjęłam moje magiczne farby Pebeo ;-)
Zmalowałam w buraczkowym kolorze wisior i dorobiłam do niego naszyjnik.
Kolory wybitnie nie moje, ale może ktoś chętny znajdzie się na niego :-)


Zdjęcia z fleszem i bez i pod różnym kątem, żeby dobrze pokazać delikatny wzorek - przy jednolitym kolorze to nie jest łatwe.





******
A plany były takie, że zrobię sobie coś użytecznego w tym kolorze. Padło na łapkę do garnków.
Z kordonka zrobiłam prostokącik. Druga strona miała być różowa, z płótna/kanwy i z małym haftem. Znalazłam tylko kanwę w majtkowym kolorze, więc udałam się na dalsze poszukiwania. O, jest skrawek materiału, tylko projektant był szalony myśląc, że takie plamy są śliczne, bo dla mnie wyglądały jak najprawdziwsze... To przykleję na niego serwetkę i będzie zadanie również na wspólną naukę deku. Za trzecim podejściem uznałam, że jest równo. Całość była sztywna i nijaka. Zaczęłam robić drugi prostokącik z resztek muliny we wszystkim odcieniach różowego i bordo. Już wiedziałam, że zabraknie...
I dlatego powstał naszyjnik!

Moje buraczkowe niewypały, które czekają na wykończenie:


Ale jak pomyślę ile niby mam wszystkiego pod dostatkiem, że półki już puchną od moich zbiorów.... tylko dlaczego zawsze czegoś brakuje gdy zabieram się do roboty?!
Pomimo przygód, buraczki nadal lubię.
Kolor... przyznam szczerze, uważam za piękny. Choć niekoniecznie znajduje się w mojej szafie, to jednak bywa w niej gościem... z przypadku :-)
Już mnie ciekawość zżera co też wymyśli Danutka w maju. Pomidorowy? Cytrynowy? A może oberżynkę? Co by nie było - nie poddam się!
******
Dziękuję wszystkim za odwiedziny i za każdy pozostawiony komentarz.

Świeżutka marchewka

$
0
0
Witajcie Kochani!

Sobotnie warsztaty i przemiłe spotkanie z blogowymi koleżankami chyba mocno mnie natchnęły, bo nie dość, że mam już pracę na majowe Cykliczne Kolorki, to jeszcze w dodatku w takiej postaci o której często mówię, że to nie moja bajka...

O spotkaniu opowiem przy okazji następnego posta i relacji
z warsztatów, a dzisiaj będzie marchewka.

Tradycyjnie zacznę od banerka z linkiem do zabawy:


Jest 1 Maja, święto pracy, więc głupio tak siedzieć i nic nie robić... podwinęłam rękawy i powyciągałam parę rzeczy.
W ruch poszły głównie dziurkacze, zrobiłam parę kwiatków, wycięłam listki i zrobiłam kartkę! I jestem z niej bardzo dumna, tak mi się podoba, że sama do siebie mogłabym ją wysłać:-)
Krótko mówiąc miałam natchnienie.






Danusiu, nie często się zdarza, żebym wyrywała się jako jedna 
z pierwszych :-)
Marcheweczkę lubię w każdej zjadliwej postaci. Pamiętam jak u babci w ogródku rosły zawsze takie smaczne... wyciągało się z ziemi i ledwo tylko opłukiwało wodą. I tak dzieciaki biegały z zapasem marchewek, chrupały aż miło i nikt nie musiał ich do tego namawiać...

******

Życzę wszystkim dużo słoneczka :-)
Serdecznie pozdrawiam!




Truskawki z zimnej porcelany

$
0
0
Witajcie Kochani!

Ale się działo! Macie trochę czasu, to czytajcie - kubki w dłoń i miłej lektury życzę!
To, że od czasu do czasu idę na warsztaty, to już wiecie. Ale tym razem to było bardzo specjalne spotkanie :-)
Od dłuższego czasu czekałyśmy aż Lina poprowadzi warsztaty z zimnej porcelany, bo ostatnio to głównie był foamiran... A my chciałyśmy lepić! I to truskawki!


Moje truskawki z zimnej porcelany.

Ale po kolei...

A propos kolei, to właśnie z peronu zgarnęłam naszą kochaną Aneczkę, zaraz potem dotarła do nas Wiki i udałyśmy się do Pijalni czekolady Wedel (można tam zjeść pyszne naleśniki!).
To było nasze pierwsze spotkanie z Anią. Mam nadzieję, że nie ostatnie. Spotkania na żywo z blogowymi koleżankami polecam wszystkim - ja miałam wrażenie, że znamy się od wielu lat :-)
Nie będę wchodzić w szczegóły, bo to w końcu były nasze chwile, ale podzielę się z Wami relacją z warsztatów w postaci paru fotek :-)


******

Lepienie z zimnej porcelany jest bardzo przyjemne. Parę trików i można wyczarować cuda.

Dobra masa to podstawa! Niektóre z Was już potrafią ją robić i to na zimno, a ja ją robię podgrzewając.
Przepis na zimną porcelanę znajdziecie m.in. u Marty.
Dla wszystkich próbujących: radzę nie robić od razu z dużej ilości składników, bo może się zdarzyć, że wszystko od razu wyląduje w koszu... mnie to się czasem zdarza :-)
3 łyżki skrobi kukurydzianej (lub ziemniaczanej)
3 łyżki wikolu
pół łyżeczki gliceryny (może być oliwka)
pół łyżeczki octu
składniki wkładamy do naczynia teflonowego i krótko podgrzewamy na małym ogniu mieszając drewnianą łyżką do połączenia się
wykładamy na blat i zagniatamy - UWAGA ręce powinny być dobrze nasmarowane kremem Nivea
Masa powinna mieć konsystencję miękkiej modeliny.
Zawijamy szczelnie w folię spożywczą i zostawiamy na jakieś 24 godziny. Nie trzymamy w lodówce.
Potem barwimy, lepimy... masa wysycha na powietrzu.
W zależności od rodzaju skrobi masa będzie bardziej kremowa (kukurydziana) lub lekko przejrzysta (ziemniaczana).
Podczas pracy z zimną porcelaną zawsze dbamy o to by ręce były nasmarowane kremem. Masa się nie klei do rąk, ale również wchłania ten krem przez co staje się sprężysta i nie pęka podczas wysychania. 
 


******


Dzień dobry, to my :-)







Nasze kompozycje:


Wszystkie warsztatowe truskawki:


Ślicznie wyglądają te truskaweczki. Jedne są jeszcze niedojrzałe, inne pięknie zaczerwienione, kwitnące...

Swoje postanowiłam jednak jeszcze bardziej podkolorować i przearanżować ;-)
Teraz wyglądają tak:


******

Pomyślałam sobie, że szypułki są tu słabym punktem, więc zrobiłam kolejną wersję już według mojego pomysłu.
A mianowicie wycięłam je z foamiranu.  Sądzę, że nawet listki  w tym wypadku mogłyby być z foamiranu.

 Pudełko po jogurcie okleiłam sznurkiem jutowym, dodałam trochę materiału w kropki i czerwony sizal:



I jeszcze dwie moje kompozycje razem:



Zdarza się, że ktoś pyta po co robić takie rzeczy.
Hmmm... dla przyjemności i własnej satysfakcji to na pewno :-)
Po drugie wcale nie trzeba układać kompozycji, można parę elementów użyć jako ozdoba prezentu, albo nawet do kartki. Rękodzielniczki zawsze znajdą jakieś zastosowanie :-)


******
A na koniec nie mogłam się powstrzymać i jeszcze muszę coś pokazać.
Po tak słodkim dniu (naleśniki, szarlotka) w domu czekały na mnie kolejne wypieki...
Mąż wpadł w szaleństwo gotowania i pieczenia... 
Oto jego dzieła:



Po mojej figurze pozostało wspomnienie ;-)

******

Dziękuję wszystkim za odwiedziny i pozostawione komentarze.
Serdecznie pozdrawiam i życzę dużo słonecznych dni.


Z patriotycznym poświęceniem...

$
0
0
Witajcie Kochani!

Ostatnie dni spędziłam na nauce dziwnych rzeczy, ale tym razem nie związanych z rękodziełem ale z moją pracą... Sama jestem zdumiona, ale udało mi się zdać egzamin z bardzo zaawansowanych technologii ;-)

A skoro już udało mi się spełnić obowiązek służbowy, to teraz czas na obowiązek patriotyczny bo biało-czerwony ;-). Nie wiem co mnie znowu natchnęło (może ten bałagan na stole?), ale popełniłam znowu kartki... Jeszcze w lutym kompletnie nie mogłam zrozumieć jak wam się chce przez cały rok żyć świętami wielkanocnymi i bożonarodzeniowymi... Jednak gdy nieoczekiwanie przybyło mi trochę kartek, niektóre nawet nie związane z żadną zabawą, to dotarło do mnie ile tak naprawdę zaoszczędzę czasu w razie czego... W dodatku znowu kolorystycznie bardzo mi podeszło, choć miałam małą zagwozdkę z barankiem... 

Tradycyjnie zaczynam od banerka do zabawy:


******

Ponieważ bardzo mi się spodobało robienie papieru z serwetek, to najpierw przeszukałam moje serwetkowe zasoby by odnaleźć w nich biało-czerwone motywy. 

Przedstawiam uroczego Mikołaja:





Na okolicznościową kartkę wybrałam róże:




Następnie powstała prosta, skromna, ale dość elegancka kartka. Wykorzystałam moje ulubione dziurkacze, zrobiłam kwiatuszki, a pośrodku wstawiłam grafikę z różami. 




Na koniec kartka z barankiem z banerka - nie znalazłam ładniejszej grafiki, ta jest po prostu śliczna!

Tutaj zrobiłam ramkę w technice pergaminowej i stokrotki przy użyciu dziurkaczy.

Napis pochodzi STĄD.




W tych dwóch ostatnich kartkach zastosowałam ten sam papier ozdobny z którego również wykonuję swoje pudełeczka na prezenty. Jak widać jest bardzo uniwersalny i świetnie też pasuje na kwiatki.

Kolażyk ze wszystkimi kartkami:



Aniu, dziękuję za inspiracje. Dzięki Tobie mam już parę kartek ;-)

Szkoda, że nie znam pomysłów na kolejne miesiące, bo nie chce mi się sprzątać ;-)

******
 Dziękuję za odwiedziny i każdy pozostawiony komentarz.
Pozdrawiam słonecznie i serdecznie :-)



Wyszło jak wyszło, czyli widełki - lekcja 1

$
0
0
Czołem Kochani!

Długo mnie nie było, ale kolejny tydzień kiedy się uczę, negocjuję, walczę, padam na twarz... cóż, taka praca.
A na przyjemności czasu brak... kompletnie nie wiem co się podziało na blogach. Ale za posty mi jeszcze nie płacą, więc poświęcam się pracy ;-)

******
Wracając jednak na chwilę do przyjemności to zacznę tak:
Za dużo kartek jak na mnie, stanowczo za dużo... jeszcze chwilka i zapomniałabym, że można by tak coś innego...
Krytycznym wzrokiem ogarnęłam powstały rozgardiasz i doszłam do wniosku, że papier rządzi światem, przydasie rządzą, nożyczki... a ja się temu poddaję... tfu... na psa urok! Zatem zmiana!

******


Zanim Renia z Justynką ogłosiły kolejny pomysł na wspólną naukę, mnie dopadły wspomnienia z dzieciństwa i próbowałam się dowiedzieć od mamy gdzie jest takie ustrojstwo, znaczy wygięty pręt, na którym robiłyśmy coś z włóczki. Mama stwierdziła, że na pewno u mnie, bo wszystkie szydełka, druty, tamborki i inne szpargały zabrałam dawno temu gdy się wyprowadzałam. Dowiedziałam się tylko, że robiło się "normalnie na szydełku" - kurcze, nic nie pamiętam!
Dziewczyny mnie uratowały, bo gdy pojawiła się pierwsza lekcja szydełkowa, to pokazały widełki. Hurra, przynajmniej już wiedziałam jak się to nazywa ;-). Swoich niestety nie znalazłam i wcale nie zamierzałam kupować ani konstruować innych. Ale...
Właśnie, u mnie zawsze jest to ale...
Miałam druty, malutkie kłębki włóczki, szydełek pod dostatkiem... to przynajmniej spróbuję tych widełek ... jak pomyślałam tak zrobiłam.

Najpierw skonstruowałam takie urządzenie :-)


A to szydełko ma wartość przeogromną ;-). Jest chyba starsze ode mnie. Owinięte przez mojego tatę taśmą scotch, która już się zsuwa bo jakiekolwiek jej wartości klejące skończyły się w ubiegłym wieku :-). To moje pierwsze szydełko, na którym dziecięciem będąc uczyłam się robić swoje pierwsze oczka łańcuszka :-)


Potem zrobiłam kilka pasków, w ramach ćwiczeń w jednych półsłupki, w drugich słupki.



Doczytałam, żeby zaliczyć pierwszą lekcję, to trzeba zrobić szal lub podkładki... trochę mało tej włóczki, kolory takie sobie, więc... prawie odpuściłam.
Jednak przemyślałam sprawę, połączyłam paski, wykończyłam dookoła dodatkowym rządkiem i powstała taka sobie serwetko-podkładka. Łączenia pasów mają nieregularne odstępy, a wynika to tylko z tego że chciałam sprawdzić jak będzie ciekawiej. I wyszło jak wyszło... Serwetka raczej nie zajmie szczególnego miejsca i dość szybko pozostanie po niej tylko wspomnienie w postaci tego posta...


Tak, to wcale nie jest ładne.

Dlatego podjęłam się kolejnej próby.
I powstała taka podkładka, Wygląda jak obsypana drobnymi kwiatami. 




Książkę szczerze polecam (ja przeczytałam ją trzy razy)
- mamy tu przyjaźń, namiętności i kawę...

I jeszcze zbliżenie na przód i tył:



Włóczka: Alize Maxi Flower (70% akryl, 25% wełna, 5% poliamid), 100g/80m, pranie ręczne
zalecane druty 7-10/ szydełko 6-7
Tu już w ruch poszły widełki dziewiarskie Prym - nie wytrzymałam i kupiłam...


Jeśli ktoś ma ochotę na stworzenie czegoś w ekspresowym tempie, to z czystym sumieniem polecam widełki dziewiarskie. Pracy przybywa w mgnieniu oka.

Ja mam tylko zasadniczy problem - praktycznie zero zapasów włóczek, a w dodatku nie potrafię ich kupować i odpowiednio dobierać. Ogromny wybór na rynku sprawia, że czuję się przytłoczona. Z kordonkami jakoś mi łatwiej...
Mam zatem serdeczną prośbę, abyście w miarę możliwości podawały jakiego rodzaju włóczek używacie przy swoich pracach. 


******

Trochę czasu zajęło mi też urządzanie balkonu. Oto parę fotek - kto zgadnie co to za cudne kwiatki?








******
Dziękuję za odwiedziny i każdy pozostawiony komentarz.
Ściskam Was mocno!

Ośmiorniczka

$
0
0
Czołem Kochani!

Miałam trochę inne plany, ale je zmieniłam, bo temat jest ważny.
Dzisiaj będzie o ośmiorniczkach, ale nie o tych zniesławionych, ani też o tych wakacyjnych, lecz o ośmiorniczkach dla wcześniaków.


 O całej akcji charytatywnej dla wcześniaków w inkubatorach możecie przeczytać na Facebooku:
Tam możecie dołączyć do grupy i tylko pamiętajcie żeby zaakceptować regulamin i przeczytać niezbędne informacje.
Ośmiorniczki należy robić według ścisłych wytycznych, z włóczki 100% bawełnianej, wypełnia się wkładem silikonowym.
Jest podany wzór zarówno na druty jak i na szydełko, są informacje o polecanych włóczkach.
Celowo tutaj tego nie podaję, bo kto będzie zainteresowany i będzie chciał dołączyć, to kliknie na powyższy link i wszystkiego się dowie w szczegółach.

W oczekiwaniu na właściwe włóczki postanowiłam, że zrobię jednego octopuska testowego.
Jest w całości zrobiony z włóczki 100% akryl, więc nadaje się tylko jako egzemplarz pokazowy.
Przyznam szczerze, że dawno nic mnie tak nie ucieszyło, co wyszło spod moich rąk. Kiedy bierze się taką gotową maskotkę, to nie chce się jej wypuszczać - jest w niej tyle pozytywnej energii i serca, że po prostu czuje się tę moc :-)

Oto moja śliczna ośmiorniczka:






Zdjęcia robione telefonem i kolory nie są zbyt intensywne, ale ta zieleń na żywo jest prawie neonowa. 

To wszystko na dzisiaj, nie rozpisuję się bo korzystam z wolnego komputera ;-)

Ściskam wszystkich i serdecznie pozdrawiam.


Dla małej damy - widełki dziewiarskie, część 2 - fale

$
0
0
Czołem Kochani,
Szydełko przykleiło mi się do ręki :-).
O ośmiorniczkach pisałam ostatnio, włóczki nowe dotarły, więc produkcja trwa. Zanim jednak zaczęłam robić macki, to wcześniej udało mi się przećwiczyć fale na widełkach.
Banerek do kolejnej lekcji Kreatywnego szydełka:

http://paperafterhours.blogspot.com/2016/05/wideki-nr-2.html
 Robi się tak samo jak paski, ale potem to tylko kwestia odpowiedniego ich połączenia by się ładnie ułożyły.
Wykorzystałam ten wzór LINK na chustę:
 
Znowu miałam tylko jeden nieduży motek, więc od razu było wiadomo, że na "dorosłą" chustę to mało tej włóczki... Ale po pierwsze widełki to dopiero ćwiczę, a po drugie zawsze jakaś mała dama się znajdzie która chętnie przygarnie takie wdzianko. No, przynajmniej tak myślę ;-)

Dla zainteresowanych:
na dużą chustę trzeba dorobić kolejne rzędy według tej samej zasady - powiększamy pas o cztery motywy, czyli w trzecim rzędzie potrzebujemy dodatkowych 84 pętelek (łącznie 231). W razie potrzeby robimy kolejny pas (łącznie 315 pętelek). Łączymy pasy jak we wzorze lub tak jak podpowiada nam wyobraźnia i poczucie estetyki ;-)
Wzór wzorem, ale ja wykończyłam brzeg chusty dodatkowymi ażurowymi rządkami, bo tak mi się bardziej podobało. Dodałam też sznureczek do wiązania, ale sądzę że fajnie by wyglądała broszka np. w postaci kwiatu z foamiranu.
Tak się prezentuje moje małe dziergadełko.







Włóczka Alize Mohair Bohem 5145;
trochę za bardzo kosmata, ale bardzo ciepła.
******

Przy okazji, chciałabym podziękować z całego serca za prezenty, które do mnie dotarły:
od Wiki

od Ewy Jurewicz



Od Ani Iwańskiej:


Takie piękne niespodzianki zawsze wywołują uśmiech i radość :-)
******

A ja wysłałam tylko jedną kartkę urodzinową:

Wiem, że się podoba ;-)

Cóż, czasu ostatnio nie mam zbyt wiele, więc wybaczcie jeśli ktoś liczył na moją pamięć, a ja zawiodłam - wynagrodzę Wam w stosownym czasie.

******

Taka ciekawostka: cały post łącznie ze zdjęciami powstał na smartfonie. Łatwo nie było, ale jakoś muszę sobie radzić.

Pozdrawiam serdecznie i życzę Wam pięknej pogody.
Korzystajcie z długich dni   :-)


Jagoda

$
0
0
Moi Drodzy!

Bardzo dziękuję za życzenia urodzinowe i wszystkie komentarze pod ostatnim postem.

Marzy mi się urlop. Najlepiej od wszystkiego.  Chyba rozumiem tych, co "gubią się" w Bieszczadach ;-)
Jednak zabawa w Cykliczne Kolorki to coś co obiecałam sama sobie nie omijać.  Tym postem mogłabym uczcić dwa lata wspólnej zabawy, ale podsumowanie zrobię innym razem.

Tradycyjnie na początek banerek.


Zastanawiałam się nad tym co zrobić.  Ponieważ jestem na etapie tworzenia ośmiorniczek (dla wcześniaków), postanowiłam, że będzie to kolejny okaz, ale taki specjalny, pokazowy.
Regulamin zabrania ozdabiania ośmiorniczek dodatkami np. w postaci kokardek czy kapeluszy, ale te "reklamowe" mogą je mieć.
Powstała Jagoda, która lubi czerwone kapelusze i zaprzyjaźnia się z roślinami na moim balkonie. Jagoda, przez pozostałych domowników, nazywana jest Rihanną... oj, mężczyźni ;-)









Nie będę Was maltretować co rusz postami z ośmiornicami, więc pozwoliłam sobie na mały hurcik:

******
Kolor jagodowy czy też  granatowy bardzo lubię. Dla mnie to jest rodzaj czerni :-)
W granatowym mi do twarzy, dlatego w swojej garderobie posiadam kilka rzeczy w tym kolorze.
Z czym najchętniej łączyć? Jagoda pokazała, że dobrze z czerwienią. Odrobinka zieleni też wygląda uroczo. Świetnie pasuje srebrna biżuteria lub z dodatkiem pereł. Granat z bielą to też zestawienie ponad czasowe. Z żółtym warto spróbować.
Krótko mówiąc to świetny kolor!

Jagódki bardzo lubię. Pierogi (domowe!) to niezła pychotka.
Z carvingiem jednak mi nie po drodze, nie wiem gdzie kuchnia ;-)


******

Danusiu, wierzyć się nie chce, że to już dwa lata zabawy w Cykliczne Kolorki. Dla mnie to najlepszy czas w blogowym świecie. Wspaniała zabawa! I nie opuściłam ani jednej, mimo że czasem bywało dość trudno :-)
Bardzo dziękuję za Twój czas i wkład w zabawę. Dzięki Tobie wiele osób (i ich blogi) zaistniało, wypłynęło, zdobyło popularność...
Oby jak najwięcej takich Danutek, które ciągną ku górze :-)

Kocham Cię :-)

******

Bardzo dziękuję za Waszą obecność, każdy pozostawiony komentarz, za wsparcie, za to że jesteście.
Buziaki i pozdrowienia dla wszystkich :-)

Nowa róża z foamiranu

$
0
0
Czołem Kochani!

Witam serdecznie po kolejnej przerwie z powodu usterek techniczno-zdrowotnych.
Cieszę się, że znowu przybyło kilka osób które chciały do mnie zajrzeć i dołączyć się do listy obserwujących. Szczególne podziękowanie Dobranocnym Tworom za zapoznanie się z moimi postami i pozostawienie tak wielu miłych słów :-)
******
Choć plany miałam inne, to dzisiaj podzielę się z Wami opowieścią o tworzeniu kolejnej róży z foamiranu, ale tym razem na łodydze.
Dzięki temu, że warsztaty były w Siemianowicach Śląskich, czyli tam gdzie mieszkam, okazało się, że niemal pod nosem mam fantastyczny sklep, który jest świetnie zaopatrzony w rzeczy do dekupażu. Można tam również kupić gotowe, naprawdę cudnie wykonane przedmioty.


KORALINY zapraszają:
30 lipca odbędą się tam warsztaty z dekupażu.
Więcej informacji TUTAJ
Lina jak zwykle przyniosła całe mnóstwo materiałów i narzędzi i wzięłyśmy się do dzieła.
Tak bardzo byłyśmy wciągnięte w pracę, że wcale nie myślałyśmy o tym by całość uwiecznić na zdjęciach, udało się na koniec zrobić fotkę naszych róż w wazoniku.
Muszę przyznać, że każda piękna, inna, choć robiona według tych samych wskazówek :-)
Spójrzcie jakie śliczne:



Ta jest moja:



******

Znacie mnie dobrze i wiecie, że raczej nie poprzestaję na tym co zrobiłam na warsztatach, tylko w domu muszę jeszcze poćwiczyć i utrwalić wiedzę ;-)


Wszystkich tajemnic nie mogę Wam zdradzić, ale uchylić rąbka mogę...
Tak powstawały moje domowe listki (z irańskiego foamiranu)




Płatki:


I gotowa kolejna róża:




A przy okazji powstały takie stokrotki. Środki z zimnej porcelany od Liny.
Płatki i listki z foamiranu wycięłam dziurkaczami.






******
Róża została wykonana  z dwóch rodzajów foamiranu.
Liście z irańskiego, czyli tego który kształtujemy na ciepło (żelazkiem, nagrzewnicą lub np. ciepłem rąk).
Lekko rozbielone olejną pastelą.
Płatki są z foamiranu zimnego.
I tu mała uwaga :-).
W języku rosyjskim jego nazwa brzmi:
Фоамиран зефирный
czyli coś a'la ptasie mleczko :-)
Lina nazwała go w Polsce zimnym i tej wersji się trzymajmy, choć uważam że zefirny brzmi też fajnie.
Teoretycznie nie potrzebujemy do niego żelazka czy nagrzewnic. Jednak, żeby uzyskać ładne naturalnie wyglądające płatki, to trzeba sobie pomóc zapalniczką, trochę się poparzyć i zrobić odciski na palcach, no ale sztuka wymaga poświęceń ;-)
Płatki podkolorowane pastelami suchymi przy użyciu chusteczki nawilżanej.
Róża składa się z 36 płatków... a pączki, kto wie z ilu?

******

A na koniec chciałam tylko dodać, gdyby ktoś nie zauważył, że utworzyłam zakładkę z Ośmiorniczkami dla wcześniaków. Tam znajdziecie krótką informację  o akcji, a także zdjęcia wszystkich dotychczas zrobionych przeze mnie ośmiornic (na razie 16)
Sporządziłam również tabelkę dotyczącą włóczek, których do tej pory użyłam, jakim szydełkiem robiłam i jakie wyszły wymiary zabawek.
Podkreślam, że to moje własne doświadczenia, a ponieważ każda osoba szydełkująca robi inaczej (mniej lub bardziej ścisły splot), to może uzyskać odrobinkę inne wymiary.
Stronka będzie żyła tak długo jak długo będę dziergać mackowate  i będzie sukcesywnie uzupełniana o kolejne zdjęcia i doświadczenia włóczkowe.

******
Post znowu długi na kilometr, więc inne wytwory zostawiam na następny raz.
Trzymajcie się kochani, łykajcie słońce, ale z umiarem ;-)
Pozdrawiam serdecznie!

Róża z foamiranu dla Agatki

$
0
0
Witajcie Kochani!

Do tej pory nie brałam udziału w zabawie u Agatki, ale jakoś tak mnie zainspirowała Danusia swoją karteczką z różą, że postanowiłam i ja znaleźć się w tym zacnym gronie :-).

Dopiero co zrobiłam kolejną różę z foamiranu, to przecież grzechem by było się nie pochwalić, tym bardziej że z tej jestem wyjątkowo zadowolona.

Zacznę jak zwykle od banerka:


Moją różę zrobiłam tak jak poprzednio z foamiranu irańskiego i tzw. zimnego (lub jak kto woli "zefirnego").
Do płatków wzięłam piankę w kolorze ecru, a jej brzegi zabarwiłam pastelami w kolorze żółtym i jasno brązowym. Udane zestawienie - wygląda bardzo naturalnie.

Bez zbędnych słów prezentuję moją różyczkę:









******

Bardzo dziękuję za komentarze jakie zostawiłyście pod ostatnim postem. Wiem, że nie każdemu pasuje ten materiał, ale uważam że nie jest trudny w obróbce. Wymaga jednak czasu.
Kwiaty do kartek, zwłaszcze te które są wycinane wykrojnikami pewnie można zrobić szybciej.
Moja róża zajęła mi ok. 3 godzin. Ale czyż efekt końcowy nie jest tego wart ? :-)

Pozdrawiam ciepło. Kto ma urlop niech porządnie odpocznie :-)

******

5 gałek poproszę, albo nie... 7 ;-)

$
0
0
Witajcie Kochani!

W najbliższym czasie udaję się na upragniony urlop. Może wreszcie zregeneruję siły, bo jak się okazuje, właśnie wykorzystuję zaległy urlop z ubiegłego roku... kiedy więc wykorzystam bieżący? Potem się dziwię, że zdrowie szwankuje... A tak a propos zdrowia i służby zdrowia, dwa tygodnie temu byłam u lekarza, dostałam skierowanie do neurologa - termin 28 października... ha ha ha... ciekawe ile czasu będę czekać na rezonans? W każdym bądź razie zamierzam przechytrzyć system...

******

A do rzeczy, czyli wracając do tematu. Gdy byłam mała i biegałam po osiedlu z koleżankami największym szczęściem było spotkać mojego wujka. Nie wiem co tam miał do ukrycia, ale zawsze wyciągał kasę żebyśmy sobie poszły na lody. A że lodziarnia była fantastyczna, to ochoczo i z wielką radością ustawiałyśmy się w ogromnej kolejce. Mogłyśmy wybierać w smakach i ilości. Mój rekord to siedem gałek, ale już wówczas czułam że to za dużo :-). Pięć to był standard. Aktualnie za lodami nie przepadam tak bardzo, Magnum Classic lub Double Cocholate to coś co jem.
Kiedy Danusia ogłosiła wakacyjny temat, od razu przypomniało mi się to moje szaleństwo :-)

Banerek do zabawy:


Miałam trochę pomysłów, ale czas zdecydował za mnie. Lada moment znikam, zaszywam się gdzieś w lesie, więc musiałam się sprężyć by zdążyć, bo jak już wiele razy mówiłam CK to rzecz święta ;-)

Kiedy zrobiłam swoją pierwszą pokazową ośmiornicę ozdobiłam jej główkę kokardką. A tymczasem na blogu DIY pojawiło się wyzwanie pod hasłem kokardka, które mnie zainspirowało to wykonania dzisiejszej pracy. Problem polega na tym, że DIY nie pozwala na łączenie wyzwań, więc muszą się obejść smakiem bo dla mnie wybór był oczywisty. Możecie tam jednak zajrzeć z czystej ciekawości :-)

Ostatnio mam pod dostatkiem włóczek w różnych kolorach, co niekoniecznie przekłada się na ilość by zrobić coś dużego, więc musiałam wymyślić mały projekt. Padło na etui. Świetnie pasuje na moje telefony, ale może być też użyte jako woreczek np. na szydełka i nożyczki - i tak właśnie zamierzam je wykorzystać w najbliższym czasie pakując walizkę :-)
Kolory kompletnie "nie moje", ale jak tak patrzę to całkiem fajne to etui.  Łańcuszkowy sznureczek może być tylko ozdobą, albo pozwala na zaciśnięcie, a tym samym na zabezpieczenie zawartości:

Chowa nożyczki i szydełka:


Tutaj skrył się telefon:




Pusty i zaciągnięty "woreczek" 



******
Jak Wam upływają wakacyjne miesiące? Tęsknicie za szkołą, kiedy ten czas w pełni należał do Was?
Ja mam tak, że biorąc urlop ciągle mam wyrzuty sumienia, że komuś coś zostawiam na głowie, ale przecież nie da się pracować wydajnie kiedy odczuwa się zmęczenie...

Pozdrawiam serdecznie. 
Życzę Wam udanego wypoczynku. Korzystajcie ze słoneczka, które źródłem wiatminy  D jest, umiarkowanie rzecz jasna   :-)

Buziaki!



Serce na widełkach

$
0
0
Witajcie Kochani!

Wpadam na chwilę, bo się jeszcze urlopuję. 
Dzisiaj będzie krótko i na temat, czyli widełki dziewiarskie część trzecia i ostatnia. 
Muszę przyznać, że widełki to bardzo fajne urządzenie, mają spory potencjał, można na nich wydziergać naprawdę śliczne chusty, sweterki, sukienki... Dla każdego kto potrafi robić na szydełku jest to świetne uzupełnienie techniki.
Może kiedyś uda mi się zrobić coś większego (chusta mi się marzy), a tymczasem z braku czasu powstało coś małego.


Tradycyjnie na początek banerek:



Skorzystałam z wzoru, który wyszukała Renia na Pinterest 


Uparłam się zrobić serduszko. Dopiero za trzecim podejściem jakoś się udało :-)
Na początku zrobiłam za duży rozstaw, potem pojawiły się jakieś problemy z właściwym wyliczeniem ilości oczek pomiędzy łączeniami. W końcu zrobiłam na czuja, bo załączony schemat jest dla mnie nieczytelny (chińskie znaczki nie pomagają ;-)). 

A wyszło tak:


Wykrochmalone na sztywno, pośrodku zawieszka z listkami, zawieszone na łańcuszku:




Serce będzie sobie wisieć w oknie:




******

W kolejnym etapie  Kreatywnego szydełka robimy torbę Mochila.
Ucieszyłam się bardzo, bo od dawna chciałam taką mieć!
Zrobiłam pierwsze podejście i powiem, że łatwo nie jest... ciekawe czy chęć posiadania będzie u mnie wystarczająco silna :-)
******
Pozdrawiam wszystkich serdecznie!
Pięknej pogody życzę!

Słoneczniki

$
0
0
Czołem Kochani!

W przerwie pomiędzy wyjazdami, zupełnie nieoczekiwanie wykonałam Kwiatki dla Agatki, czyli słoneczniki na Sierpniowe wyzwanie kwiatowe.

Banerek do zabawy:


Osłonka początkowo miała trochę inaczej wyglądać, ale nie znalazłam serwetki, która by mi pasowała do turkusowego koszyczka, który miał otulać osłonkę.
Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło, bo w moim zbiorze serwetek natrafiłam przy okazji na słoneczniki i w ten sposób powstała taka prościutka praca deku:




Po lewej osłonka czekająca na przemalowanie:


Pomiędzy słonecznikami nakleiłam akrylowe pastylki, które jakiś czas temu dostałam od Danusi, a dopiero teraz znalazłam dla nich zastosowanie.

******
 Muszę Wam pokazać coś absolutnie pięknego!
Mój Mąż ma talent, tylko nie wiem dlaczego go nie wykorzystuje.
W ubiegłym tygodniu byliśmy w Głuchołazach  w jego rodzinnym domu. Tam na ścianie wisi wykonana przez niego kopia obrazu rosyjskiego malarza Ilji Riepina (fragment "Protodiakon")


Pięknie, prawda?
Reszta obrazów rozlazła się po świecie...

******
Dzisiaj post ekspresowy, ale czy ktoś ma ochotę na dłuższe wywody w ten letni czas?
Korzystajcie ze słońca i długich dni.
Pozdrawiam serdecznie :-)

Nosił dzban razy kilka...

$
0
0
Czołem Kochani!

Bardzo dziękuję za mnóstwo ciepłych słów pod adresem obrazu mojego męża. Jest szansa, że się chłopak zbierze i znowu zacznie malować, czego bardzo bym chciała bo ten obraz owszem jest piękny, ale M. potrafi jeszcze lepiej!

******

A ja przychodzę dzisiaj z pracą deku.
Jakoś nie pomyślałam, żeby moje słoneczniki zgłosić równocześnie do wakacyjnego tematu u Reni i Justynki, ale nic się nie stało, bo akurat mam do przemalowania to i owo. Jakiś czas temu zakupiłam za połowę ceny trochę osłonek, tackę i dzbanek. Jakość niestety niezbyt dobra. Papier brzydko doklejony, a co gorsza zarówno osłonki jak i dzbanek przeciekały, papier szybko przemókł i się odbarwił. Wszystko pójdzie do przeróbki. A zaczęłam od dzbanka. Nie zrobiłam zdjęcia przed, ale jak wyglądał możecie zobaczyć tutaj.

Banerek do zabawy:
https://reanja1.blogspot.com/2016/07/wakacyjne-decoupage.html

Napaćkałam, ale mnie się podoba :-). Najpierw przemalowałam na brązowo farbą kredową, potem na kolor biszkoptowy i zrobiłam przetarcia. Reliefy grubą pastą strukturalną. Przykleiłam motywy serwetkowe. Ale żeby było mało, to podmalowałam kwiatki farbami olejnymi. Czas, który zaoszczędziłam na schnięciu farb kredowych zmarnowałam właśnie przy kwiatkach - farby olejne schną długo...
Całość prezentuje się tak:




Deku to nie jest moja najmocniejsza strona, ale czasem mnie korci coś przemalować i okleić, mam sporo satysfakcji widząc jak przedmioty się zmieniają.


A przy okazji pokażę jeszcze jedną prostą osłonkę, którą niedawno przemalowałam:



Rok musiała czekać, bo jej siostra dostąpiła tego zaszczytu już w ubiegłym roku:



Jest fajnie, moje truskawki ponownie zakwitły :-)

******
To dzisiaj na tyle, idę dziergać moją (o)błędną mochilę ;-)
Rany, nie wiedziałam, że to takie trudne :-) Postanowiłam jednak skończyć mimo wszystko...

Pozdrawiam serdecznie i życzę udanej pogody na te ostatnie tygodnie wakacji :-)

Bardzo ciepłe lody

$
0
0
Czołem Kochani!

Wszyscy dookoła straszą, że jesień czują w powietrzu. Nie lubię upałów, ale przedwczesna jesień to też przesada. Przecież jeszcze mamy sierpień! Niektórzy jeszcze odpoczywają!
Tylko dlaczego ja przez kilka dni z kolei zakładałam rano kurtkę?
Czy to aby nie przez wakacyjny lodowy temat, który nam zaserwowała Danusia?!

Banerek do zabawy:


W lipcu zrobiłam bardzo kolorowe etui, które muszę przyznać bardzo fajnie się sprawdza na szydełka i nożyczki. Tym razem przychodzę z kartką. Bo wiecie, chodzą słuchy że zabawa zrobiła się kartkowa  ;-)

Etui krzyczało kolorami, a kartka cicha i spokojna choć jak się dobrze przypatrzeć to niemal wszystkie lody z banerka na niej znajdziecie z przewagą morelowego :-)





Kwiatki z foamiranu, które dostałam od Wiktorii grają główną rolę. Dorobiłam im listki. Motylek od Hubki. I jestem całkiem zadowolona z tej pracy. Dobrze, że dziewczyny mi pomogły ;-)

I to wszystko na dzisiaj, krótko i konkretnie :-)
Pozdrawiam serdecznie.

Mo..co?, czyli mochila bag

$
0
0

Czołem Kochani!

Tytuł dzisiaj nieco zaczerpnięty z komentarza jaki mi zostawiła Dorota od Kota ;-)
Ja też jeszcze całkiem niedawno nie wiedziałam, że jest coś takiego jak Mochila. No może widziałam, ale nie wiedziałam jak się to zwie. W Twórczych Inspiracjach zostałam oświecona i zainspirowana. I całkiem fajnie się złożyło, bo Renia z Justynką zaserwowały nam kolejną lekcję Kreatywnego szydełka właśnie pod hasłem Mochila...

Banerek:


Wszystko pięknie!
Zagrzałam do boju moje szydełko, mam najpiękniejsze kolory włóczek i kończę moją torbę w ekspresowym tempie. Super, nie?!

A potem się obudziłam...

******

Taaa...
Godziny spędziłam na oglądaniu filmików na YT, przeglądałam wzory na Pintereście. Szukałam jak zrobić, jak zacząć, kiedy robić półsłupki czy na początku czy na końcu powtórzenia... Rany, zwariować można... Wiecie, zaczęłam podejrzewać, że tutoriale mają błędy :-)
Prawie zapisałam się na kurs hiszpańskiego i kupiłam bilet do Kolumbii... może kobiety Wayuu przyjęłyby mnie na staż?

Dawno nic mi tak nie dało popalić. Wszystkie możliwe błędy popełniłam. Prułam wiele razy, ale w końcu postanowiłam skończyć, a być może kiedyś wezmę się za drugą mochilę...

Najłatwiejsze okazało się zmienianie kolorów, a było ich pięć w sumie. Żałuję, że piąty kolor wprowadziłam dopiero na ściance, bo gdybym użyła już do bazy, to może nie byłoby tych marszczeń. A może wystarczyło zmienić szydełko na mniejsze?

Koniec końców, dno robiłam wg kursu na YT, który znajdziecie TUTAJ.
Ścianki wg tego wzoru znalezionego na Pintereście TUTAJ











Pasek zrobiłam również na szydełku. 
Sznureczek wyplotłam na dysku kumihimo - w sumie 16 nitek i 4 kolory, a potem dorobiłam chwosty.



Włóczka 100% bawełna, 180 m / 50 g Fibra Natura.
Dno na wzór w ostatnim rzędzie miało 176 oczek, co przy tej grubości włóczki dało ostatecznie średnicę ok. 18 cm. Polecam więc wzory na np. 216 oczek (i więcej) w ostatnim rzędzie.
Przy wzorze na ścianki trzeba zwrócić uwagę na raport wzoru, na początek lepiej skorzystać z kompletu wzoru. 

Dla zainteresowanych polecam również stronę:
Parę trików, a także pomocne filmiki.

******
Mimo błędów jestem zadowolona z efektu końcowego.
A jak Wam się podoba?

Już nie mogę się doczekać kolejnych tematów Kreatywnego Szydełka :-)

Buziaki dla wszystkich :-)

Viewing all 140 articles
Browse latest View live